Piękna, subtelna ilustracja wykonana techniką ołówka i kredki. Na pierwszym planie realistyczna twarz kobiety europejki 35 lat– zmęczonej, ale z lekkim uśmiechem, jakby zrozumiała, że nie musi dźwigać wszystkiego. Delikatny, miękki światłocień podkreślający zmarszczki i cienie pod oczami, realistyczne spojrzenie z odrobiną ulgi i refleksji. W tle cieniowane, szkicowe sylwetki kobiet – prababcia, babcia, matka – wszystkie w stylu ołówkowego rysunku, minimalistyczne, nie w pełni dopracowane, jak stare wspomnienia. Każda z nich niesie na plecach symboliczny plecak – naszkicowany lekko, z widocznymi napisami: ogarniaj, bądź silna, nie odpoczywaj. Styl: połączenie realistycznego portretu z pierwszego planu z delikatnymi szkicami ołówkiem w tle. Kredkowe wykończenie dodaje miękkości i ciepła. Kolory stonowane – ciepłe beże, szarości, z domieszką różu lub błękitu na detalach.

Matka, która ogarnia za bardzo – jak uwolnić się od przekonań z linii rodowej

Znasz to uczucie? Tę cichą, upartą myśl, która pojawia się w głowie, zanim jeszcze otworzysz oczy rano. Tę myśl, co mówi: no dobra, to ogarniamy… wszystko. Bo przecież dzień sam się nie zrobi, dzieci same się nie wyszykują, obiad sam się nie ugotuje, a życie nie ogarnie się, ot tak, z rozpędu. Przecież ktoś musi. I ten ktoś to… oczywiście ty.

Tylko czy naprawdę musi?

Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl: kto to właściwie wymyślił, że matka to musi ogarniać wszystko? Kto nam to wmówił, że jak nie masz pod kontrolą całego świata – od temperatury piekarnika po emocje wszystkich domowników – to znaczy, że coś z tobą nie tak?

Nie, to nie ty. To nie twoja głowa sama z siebie takie myśli tworzy. To coś znacznie starszego. To echa, które niosą się z pokolenia na pokolenie.

Skąd się biorą te przekonania o byciu matką, co ogarnia wszystko?

Wyobraź sobie swoją prababcię. Taką, która wstawała o piątej rano, paliła w piecu, doiła krowy, gotowała zupę na trzech kartoflach i jeszcze szyła ubrania dla całej rodziny. Przecież tak trzeba było, prawda? Bo jak nie ona, to kto? Nikt się wtedy nie pytał, jak się czuje. Nikt nie mówił weź odpocznij, nie musisz wszystkiego ogarniać.

Albo twoja babcia – z pokolenia, które przeżyło wojnę, kartki, kolejki i te wieczne muszę. Muszę to, muszę tamto, muszę wszystko. A w tle ciche przekonanie: jeśli nie ogarniam, to nie jestem wystarczająca.

A potem twoja mama – już trochę inny świat, ale nadal w tym samym schemacie. Praca, dom, dzieci, może kredyt, na pewno obowiązki – i ta sama mantra: trzeba dawać radę.

I teraz jesteś ty. Stoisz w tej linii kobiet. I czujesz na swoich barkach ciężar, który nie należy tylko do ciebie. To nie jest tylko twój plecak. To plecak twojego rodu. Wypełniony po brzegi przekonaniami, które miały sens wtedy, ale teraz? Teraz już nie.

Co się dzieje, kiedy próbujesz ogarniać wszystko?

Wiesz co się dzieje? W pewnym momencie zaczynasz się kruszyć. Powoli, prawie niewidocznie, jakbyś była tym starym kubkiem z wyszczerbionym uchem, co nadal trzyma herbatę, ale już wiesz, że długo nie pociągnie.

Zaczynasz dzień od listy rzeczy do zrobienia, która ma sto punktów. Wieczorem skreślasz pięć i czujesz frustrację, że znów się nie wyrobiłaś. I może wcale nie dlatego, że się lenisz – tylko dlatego, że ten system nie działa.

Bo prawda jest taka: nie jesteś stworzona do tego, żeby ogarniać wszystko. Nie musisz być matką, co dźwiga na plecach cały świat. Masz prawo odłożyć to, co cię przygniata. Masz prawo powiedzieć dość.

Pytania, które warto sobie zadać

Zatrzymaj się. Weź głęboki oddech i spróbuj odpowiedzieć – bez oceniania, bez tego powinnam, tylko szczerze, tak jak czujesz:

  • Kiedy pierwszy raz poczułam, że muszę ogarniać wszystko?
  • Czyje oczekiwania tak naprawdę próbuję spełniać?
  • Co by się stało, gdybym przestała być tą, co wszystko ogarnia?
  • Jak wyglądałoby moje życie, gdybym pozwoliła sobie być wystarczającą – a nie idealną?
  • Czy moje dzieci naprawdę potrzebują matki, która ogarnia wszystko – czy może bardziej matki, która potrafi odpoczywać i cieszyć się życiem?

Te pytania nie są po to, żebyś się źle poczuła. Są po to, żebyś mogła zobaczyć, co tak naprawdę jest twoje, a co jest przekazem pokoleniowym, który czas już puścić wolno.

Jak oczyścić przekonania z linii rodowej – czyli o tym, jak nie dźwigać bagażu, który nie jest twój

Wyobraź sobie, że te przekonania o byciu matką, która ogarnia wszystko, to taki stary kufer. Taki, co stoi na strychu od lat. Z zewnątrz wygląda całkiem porządnie – solidne skórzane pasy, porządne klamry – ale kiedy go otwierasz, to aż pył wylatuje w powietrze. I co tam w środku znajdziesz? Stare, zmurszałe przekonania, które przekazywały sobie kobiety z pokolenia na pokolenie: Matka musi być silna. Matka nie powinna odpoczywać. Matka ogarnia wszystko, bo tak trzeba.

Tylko wiesz co? To nie jest już twój bagaż. Ty możesz powiedzieć: Dziękuję, ale nie potrzebuję tego już dźwigać.

I nie chodzi o to, żeby teraz siedzieć i rozkminiać, jak to wszystko było źle – bo przecież nasze mamy i babcie robiły, co mogły, w swoich realiach. Chodzi o to, żeby świadomie odłożyć ten ciężar i powiedzieć: Dziękuję, wybieram inaczej.

Proste ćwiczenie – jak oczyścić te przekonania

Usiądź w spokojnym miejscu. Zamknij oczy. Wyobraź sobie, że stoisz w długim szeregu kobiet – za tobą twoja mama, babcia, prababcia, cała linia kobiet, które były przed tobą. One wszystkie patrzą na ciebie. Czekają.

Weź głęboki wdech i powiedz w myślach albo na głos – jak czujesz:

Dziękuję za to, co mi dałyście – za życie, za siłę, za doświadczenia. Dziś postanawiam odłożyć te przekonania, które nie są już moje. Nie muszę być matką, która ogarnia wszystko. Nie muszę być perfekcyjna. Nie muszę udowadniać swojej wartości. Uwalniam siebie, was i nasze córki od tego ciężaru. Teraz wybieram lekkość, radość, autentyczność. I to jest w porządku.

Oddychaj głęboko. Poczuj, jak coś w tobie mięknie. Jakbyś zdjęła z pleców ciężki plecak i mogła wreszcie wyprostować ramiona.

Dlaczego to ważne – nie tylko dla ciebie

Bo to nie jest tylko o tobie. To, co teraz zrobisz, będzie miało wpływ na twoje córki, na twoje wnuczki – na całą twoją linię rodową. Każda zmiana, którą wprowadzasz, to jak zapalenie małej lampki na ścieżce, którą pójdą kolejne kobiety w twojej rodzinie.

Jeśli ty dziś powiesz: nie muszę być tą, co ogarnia wszystko, to twoja córka, patrząc na ciebie, zobaczy, że można odpocząć. Że można się z czegoś wycofać. Że można odpuścić perfekcjonizm i nadal być kochaną.

Twoje dzieci nie potrzebują matki, która ogarnia wszystko. Potrzebują matki, która umie odpuścić, śmiać się z potknięć, odpoczywać, cieszyć się chwilą.

Jak wygląda życie, kiedy odpuszczasz ogarnianie wszystkiego?

Wyobraź sobie dzień, w którym budzisz się rano i nie czujesz tego ciężaru w klatce piersiowej. Nie zaczynasz od checklisty w głowie, co jeszcze dziś musisz zrobić, czego nie możesz zapomnieć, co powinnaś odhaczyć, żeby być dobrą matką.

Tylko wstajesz, robisz kawę i patrzysz, jak świat budzi się razem z tobą.
Nie musisz być pierwsza przy zmywarce, nie musisz odpowiadać na każdą prośbę w sekundę. Nie musisz mieć obiadu gotowego na godzinę piętnastą zero zero z dokładnością do milisekundy.

Bo nagle czujesz, że twoja wartość nie zależy od tego, ile ogarniasz.

Kiedy odpuszczasz, dzieją się małe cuda.
Nagle masz czas, żeby usiąść z dzieckiem na podłodze i po prostu się śmiać. Nie myśleć o tym, że zabawki się walają, że pranie się piętrzy, że w zlewie stoi kubek od wczoraj.
Masz czas, żeby odpocząć, bo wiesz, że nie musisz najpierw zasłużyć na odpoczynek.

Masz przestrzeń na swoje potrzeby. Na to, żeby poczuć: co ja właściwie chcę dzisiaj zrobić? Może iść na spacer? Może zrobić sobie herbatę z imbirem i cynamonem – nie dlatego, że trzeba, ale bo masz ochotę. Może zadzwonić do przyjaciółki, a może poleżeć na kanapie i po prostu popatrzeć w sufit.

I wiesz co? Świat się od tego nie zawali.

Jak odpuszczenie wpływa na twoje dzieci?

Twoje dzieci patrzą na ciebie i uczą się, jak być dorosłymi.
Jeśli widzą matkę, która zawsze się spieszy, zawsze się spina, zawsze ogarnia – to co im to mówi?
Mówi im: żeby być kochaną, muszę wszystko robić perfekcyjnie.
Mówi im: nie mogę się zatrzymać, bo jak przestanę, to coś stracę.

Ale jeśli widzą matkę, która siada z kubkiem herbaty, mówi dzisiaj odpoczywam, potrafi powiedzieć nie, potrafi się śmiać, kiedy coś się rozsypie, potrafi poprosić o pomoc – to dostają inny przekaz.
Dostają przekaz: mogę być sobą, mogę być zmęczona, mogę czegoś nie ogarniać – i to jest w porządku.
I to jest największy dar, jaki możesz im dać.

Co się zmienia, kiedy przestajesz ogarniać wszystko?

Zmienia się perspektywa.
Zamiast patrzeć na życie jak na listę zadań do odhaczenia, zaczynasz widzieć małe chwile, które budują twój dzień.
Śmiech przy śniadaniu, zapach kawy, słońce, które wpada przez okno.
Cisza, kiedy dzieci się bawią, a ty siedzisz i nie masz wyrzutów sumienia, że nic nie robisz.

Zmienia się to, że przestajesz czuć, że musisz zasłużyć na odpoczynek.
Nie musisz najpierw wyprasować wszystkich koszul, ogarnąć maili, umyć podłogi i dopiero wtedy, ewentualnie, w nagrodę, usiąść na chwilę.
Nie.
Ty możesz odpoczywać, bo jesteś człowiekiem. Bo twoja wartość nie zależy od tego, ile zrobisz.

I nagle patrzysz na siebie w lustrze i widzisz:
Jestem wystarczająca. Nie idealna – i to jest najpiękniejsze.

Co by było, gdybyś odpuściła?

Wyobraź sobie siebie za rok, za dwa lata, może za pięć.
Wyobraź sobie, że patrzysz na swoje życie z dystansu, z tej perspektywy, gdzie już nie musisz gonić, nie musisz niczego udowadniać, nie musisz ogarniać wszystkiego.
Jak się wtedy czujesz? Co widzisz?

Zadaj sobie kilka pytań – nie po to, żeby się rozliczać, ale żeby odkleić się od tego, co ci nie służy:

  • Co jest dla mnie naprawdę ważne w byciu mamą – a co robię, bo tak trzeba?
  • Czy moje dzieci potrzebują matki, która wszystko ogarnia, czy matki, która umie być szczęśliwa?
  • Jakie przekonania o byciu matką chciałabym przekazać dalej – a które wolę zostawić tu, teraz?
  • Co bym zrobiła dziś, gdybym już nie musiała być tą, co ogarnia wszystko?
  • Jak wyglądałby mój dzień, gdyby najważniejszym celem było żyć naprawdę, a nie tylko ogarniać?

Te pytania to nie magiczna różdżka – ale mogą być początkiem zmiany. Takiej, która nie tylko oczyści twoją głowę, ale też uwolni twoje serce. I, co najpiękniejsze – twoje dzieci też dostaną od ciebie ten prezent.
Bo kiedy matka pozwala sobie być sobą, to dziecko uczy się, że ono też może.


/

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *