Czy kiedykolwiek czułaś presję, żeby „odnaleźć swoją pasję”, podczas gdy Twoim największym talentem jest znajdowanie idealnej pozycji do spania? Nie martw się, nie jesteś sama.
Ludzie biegają maratony, robią doktoraty z historii średniowiecznej medycyny weterynaryjnej, zakładają firmy produkujące ekologiczne smycze dla chomików – a Ty? Ty kochasz leżenie. I jeszcze seriale. I może dobre jedzenie, ale raczej takie, które ktoś Ci poda pod nos. Ale wiesz co? To jest jak najbardziej w porządku. Nie każda pasja musi być epicka. Nie każda musi być na pokaz. Nie każda musi dawać ci miliony na koncie i tysiące lajków na Instagramie.
Żyjemy w czasach, w których posiadanie pasji stało się niemal obowiązkiem. Jeśli jej nie masz, to pewnie coś z Tobą nie tak. Powinnaś być w procesie „odkrywania siebie”, „realizowania się” i „pracy nad własną marką osobistą”, bo inaczej społeczeństwo zacznie na Ciebie patrzeć podejrzliwie. Bo jak to, nie biegasz ultramaratonów? Nie masz podcastu? Nie hodujesz organicznych pomidorów na własnym balkonie?!
Oczywiście można znaleźć radość w pisaniu książek, podróżowaniu po świecie albo robieniu przetworów z własnej plantacji ekologicznej, ale czy ktoś kiedyś docenił sztukę perfekcyjnego zawinięcia się w naleśnika z koca?
Zacznij od tego, co już robisz (poza spaniem)
Nie oszukujmy się – robisz coś poza spaniem. Może masz swoje ulubione książki, może zawsze pieczesz najlepsze ciasta w rodzinie, może oglądasz wszystkie możliwe dokumenty o seryjnych mordercach i jesteś w tym ekspertem? (Nie martw się, nikt Cię nie ocenia. No, może trochę, … podczas rodzinnego obiadu).
Pasja nie musi być czymś nowym i spektakularnym. Może być czymś, co już robisz, ale nigdy nie pomyślałaś, że można to rozwijać. Lubisz robić zdjęcia kotom? Może fotografia to Twoja pasja. Masz talent do wyszukiwania najlepszych promocji? Może powinnaś zostać zawodową łowczynią okazji. Uwielbiasz gotować? Nie musisz od razu otwierać kanału na YouTube, ale możesz eksperymentować z nowymi przepisami i wymyślać własne dania.
Wiele osób myśli, że pasja musi być wielką, przełomową miłością od pierwszego wejrzenia – tymczasem może być czymś zupełnie zwyczajnym. Może po prostu rozwijaniem czegoś, co już sprawia Ci radość, ale robisz to bez większej refleksji. A może Twoja pasja to organizowanie domowego spa, robienie relaksujących playlist albo testowanie najwygodniejszych piżam? Wszystko się liczy!
Niech to będzie coś, co sprawia Ci frajdę, bez presji, że musisz to pokazywać światu. Nie każda pasja musi kończyć się sklepem na Etsy, kanałem na YouTube czy kursem online. Możesz robić coś tylko dla siebie – i to też ma wartość.
Nie czekaj na wielkie objawienie
Hollywood wmawia nam, że pasja musi uderzyć jak grom z jasnego nieba. Jak w filmach: bohaterka je croissanta, nagle dostaje olśnienia, rzuca korpo i zakłada własną piekarnię. A rzeczywistość? Raczej taka, że większość ludzi dochodzi do swoich pasji stopniowo, metodą prób i błędów, testując różne rzeczy i powoli odkrywając, co sprawia im frajdę.
Nie każda pasja to spektakularne „przeznaczenie”, które objawi Ci się w mistycznym śnie, gdzie Gandalf szepnie Ci do ucha: „Twoim powołaniem jest malowanie akwarelą”. Może Twoja pasja nie jest jedną wielką rzeczą, ale zbiorem kilku małych? Trochę pisania, trochę gotowania, trochę scrollowania memów o kotach (tak, to też może być pasja, jeśli umiesz je tworzyć i internet je pokocha).
Nie musisz mieć jednego wielkiego życiowego celu, który definiuje całe Twoje istnienie. Możesz mieć kilka mniejszych rzeczy, które po prostu sprawiają Ci przyjemność – i to jest wystarczające. Pasja nie musi być czymś, co zmieni świat – wystarczy, że doda coś fajnego do Twojego życia.
Eksperymentuj, ale na własnych zasadach
Nie musisz od razu zapisywać się na kurs ceramiczny, jeśli jedyną gliną, z jaką masz do czynienia, jest ta na butach po deszczu. Pasja nie musi być poważnym, długoletnim zobowiązaniem – możesz traktować ją jak próbkę smaków w lodziarni. Spróbuj kilku rzeczy, zobacz, co Ci się podoba, a czego nigdy więcej nie chcesz robić.
- Zawsze podobało Ci się malowanie? Kup tani zestaw farb i sprawdź, czy Twoje dzieła przypominają „Słoneczniki” Van Gogha, czy raczej przypadkowy atak kolorów.
- Myślałaś o pisaniu, ale boisz się, że nikt tego nie przeczyta? Napisz coś dla siebie – może humorystyczny pamiętnik „Dzień z życia królowej drzemek”?
- Interesujesz się modą? Spróbuj przerabiać stare ubrania – w najgorszym wypadku stworzysz coś, co nada się na piżamę.
- Uwielbiasz spa? Naucz się robić własne kule do kąpieli i testuj je w wannie, bo relaks to też pasja!
Nie wszystko musi kończyć się sukcesem, ale każda próba to krok do przodu. Jeśli coś Cię wciągnie – super! Jeśli nie – trudno, przynajmniej będziesz miała zabawną historię do opowiedzenia. Pamiętaj: nie każde hobby musi być produktywne, wartościowe czy „przydatne”. Możesz robić coś tylko dlatego, że sprawia Ci to przyjemność – i to jest wystarczający powód.
Wykorzystaj swoją miłość do drzemek
Skoro tak kochasz spać, może to właśnie klucz do Twojej pasji? Nie każdy musi zdobywać szczyty (dosłownie i w przenośni). Może Twoją misją życiową jest znalezienie najbardziej relaksujących sposobów na życie?
- Masz talent do wyszukiwania najwygodniejszych poduszek? Recenzuj je na blogu albo TikToku. Ktoś musi w końcu powiedzieć światu, która poduszka sprawia, że śpisz jak królowa, a która to zdradziecki kawałek waty.
- Uwielbiasz celebrować leniwe poranki? Może pora stworzyć przewodnik po idealnych śniadaniach do łóżka – testować przepisy, porównywać tace śniadaniowe i oceniać, które croissanty najlepiej smakują w pozycji półleżącej.
- Lubisz miękkie kocyki i dobre książki? Otwórz profil na Instagramie, gdzie polecasz najlepsze leniwe lektury – czyli książki idealne do czytania pod kołdrą z kubkiem herbaty w dłoni.
Brzmi absurdalnie? A wcale, że nie! Świat jest pełen ludzi, którzy znaleźli swoją niszę w najbardziej nieoczekiwanych miejscach. Ktoś zarabia na testowaniu piżam. Ktoś inny prowadzi kanał o ASMR ze szmerem pościeli w tle. Nie ma złych pasji – są tylko te, których jeszcze nie odkryłaś.
Przestań się przejmować, że Twoja pasja nie jest „wielka”
Społeczeństwo ma obsesję na punkcie produktywności. „Rób więcej! Działaj! Spełniaj marzenia! Przekształcaj pasję w biznes! Optymalizuj swoje hobby pod kątem zarobków!” – słyszysz to z każdej strony. A co jeśli Twoim marzeniem jest po prostu fajne życie, w którym robisz rzeczy, które sprawiają Ci przyjemność, ale bez wypruwania sobie żył?
Nie każda pasja musi prowadzić do kariery, pieniędzy czy sławy. Możesz:
- Malować obrazy, które nigdy nie trafią do galerii – i co z tego, jeśli lubisz to robić?
- Pisać historie, których nikt nie przeczyta poza Tobą – albo poza Twoim kotem, który i tak je ignoruje.
- Haftować obsceniczne słowa na poduszkach i cieszyć się z każdego kolejnego dzieła, bo przecież „relaks to też pasja”.
Nie wszystko musi mieć wyższy cel. Możesz po prostu cieszyć się swoim hobby, bez presji, że musisz być w tym najlepsza, że musi się to „opłacać” albo że powinnaś zrobić z tego spektakularny projekt na Instagramie.
Pamiętaj: Twoja pasja nie musi niczego udowadniać. Jeśli sprawia Ci radość – to już wystarczający powód, by się nią zajmować.
Psychologiczne korzyści pasji
Pasja to nie tylko sposób na zabicie czasu. Może realnie poprawić jakość Twojego życia – redukując stres, poprawiając nastrój i dając Ci poczucie, że robisz coś dla siebie. Ludzie, którzy mają zajęcie, które sprawia im przyjemność, często są mniej zestresowani, bardziej zadowoleni z życia i mają większe poczucie celu.
I nie, to nie znaczy, że musisz zostać astronautką, napisać bestseller albo wymyślić nową formę jogi. Pasją może być absolutnie wszystko.
- Kolekcjonowanie kubków z dziwnymi napisami? Jak najbardziej.
- Testowanie wszystkich smaków lodów dostępnych w Twoim mieście? To jest naukowe podejście do radości!
- Siedzenie na balkonie i obserwowanie ludzi, wymyślając im alternatywne życiorysy? To się nazywa storytelling!
Pasja nie musi być „ambitna” ani „użyteczna” – wystarczy, że daje Ci chwile autentycznej frajdy.
A co, jeśli brak pasji wpływa na Twoje samopoczucie negatywnie? Może czujesz presję, że „powinnaś” coś mieć, ale nic nie wydaje Ci się wystarczająco ekscytujące? Spokojnie. Nie musisz od razu znaleźć „tego jedynego” zajęcia na całe życie. Zacznij od małych kroków – spróbuj rzeczy, które wydają się choć odrobinę interesujące, i daj sobie czas. Może coś Cię wciągnie, a może nie – i to też jest w porządku.
Najważniejsze, żebyś nie czuła, że pasja to jakiś obowiązek do odhaczenia. To ma być coś, co Cię cieszy, a nie kolejne zadanie do wykonania.
Historie sukcesu
Czasem pasja zaczyna się od małej fascynacji, albo potrzeby (u mnie zaczyna się zazwyczaj od tego), a potem przeradza się w coś znacznie większego – ale wciąż na własnych zasadach, bez presji na spektakularne osiągnięcia.
Na przykład Kamil Baj zaczął od swojego pszczelarskiego hobby, które później wspólnie z żoną Agnieszką Skórską-Baj przekształcili w Pszczelarium i w 2014 postawili w Warszawie pierwsze miejskie ule. Brawo!
Albo Joanna Glogaza – jej pasja zrodziła się z potrzeby posiadania piżamy idealnej. Dziś uczy innych, jak założyć własną markę odzieżową, dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem.
Te historie pokazują jedno: nie ma „głupich” pasji. Jeśli coś sprawia Ci radość, warto się tym zająć – może zostanie z Tobą na chwilę, może na całe życie. A może stanie się czymś, co zmieni Twoją codzienność na lepsze?
Nie każda pasja musi prowadzić do biznesu, ale jeśli kiedyś zechcesz coś z niej zrobić – super! Jeśli nie – też super! Ważne, żebyś robiła to, co sprawia Ci przyjemność.
Jak znaleźć balans między lenistwem a aktywnością?
Pasja nie powinna być kolejnym obowiązkiem, który Cię stresuje. To nie ma być kolejna pozycja na liście „rzeczy do ogarnięcia”, obok „umyć okna” i „udawać, że życie mam pod kontrolą”. Pasja powinna być czymś, co daje Ci energię, a nie ją wysysa.
Jeśli masz tendencję do przesypiania całych weekendów, może warto spróbować przeznaczyć chociaż godzinę na coś aktywnego. Ale bez presji! Nikt nie mówi, że musisz od razu zapisać się na kurs wspinaczki czy zacząć trenować triathlon. Możesz po prostu:
- Wyjść na spacer i podziwiać cudze psy (bo wiadomo, że psy zawsze poprawiają humor).
- Spróbować jogi, ale w wersji „minimum ruchu, maksimum leżenia”.
- Zacząć relaksujące hobby, takie jak haftowanie, układanie puzzli, robienie świec zapachowych – wszystko, co daje Ci poczucie „robię coś”, ale bez niepotrzebnego wysiłku.
Ważne jest znalezienie równowagi. Jeśli po całym tygodniu pracy Twój organizm krzyczy „DRZEMKA!”, to nie zmuszaj się do hiperproduktywności tylko dlatego, że inni robią „wyzwania 5 AM Club”. Ale jeśli czujesz, że zbyt często tkwisz w trybie kołdry i Netflixa, może warto wprowadzić małe zmiany – bez wyrzutów sumienia, bez presji, w swoim tempie.
Bo pasja to nie zawody. To coś, co ma sprawiać Ci frajdę – na Twoich warunkach
Wsparcie społeczne – nie szukaj pasji w samotności
Czasem łatwiej znaleźć pasję, gdy masz z kim ją dzielić. Bo choć samotne hobby, takie jak haftowanie ironicznych napisów czy testowanie najwygodniejszych kocyków, mają swój urok, to czasem przyjemniej jest robić coś wspólnie.
Jak znaleźć ludzi, którzy podzielają Twoje zainteresowania?
- Grupy na Facebooku – jest ich mnóstwo, od klubów czytelniczych po grupy „siedzę w domu i robię świece sojowe”.
- Fora internetowe i Discord – jeśli Twoją pasją jest coś bardziej niszowego, na pewno znajdziesz społeczność, która ma podobne „dziwne” hobby.
- Lokalne kluby i warsztaty – czasem warto wyjść do ludzi (tak, wiem, to brzmi ekstremalnie), ale może akurat trafisz na bratnią duszę.
- Znajomi – czasem wystarczy zapytać: „A ty masz jakieś hobby?” i nagle dowiadujesz się, że twoja koleżanka z pracy hobbystycznie robi biżuterię z modeliny albo testuje wszystkie kawiarnie w mieście. Może spróbujesz czegoś razem?
Nie musisz być w tym sama. Dzielona pasja to często jeszcze większa radość – bo można wymieniać się pomysłami, motywować nawzajem i, co najważniejsze, śmiać się razem z własnych porażek (np. gdy twoje pierwsze domowe mydło wygląda jak podejrzana bryła z laboratorium).
A jeśli wolisz działać solo? To też jest OK. Możesz czerpać inspirację od innych, ale wciąż rozwijać pasję po swojemu – bez presji, że musisz się nią dzielić ze światem.
Techniki motywacyjne – jak nie stracić zapału?
Pasja to nie zawsze miłość od pierwszego wejrzenia. Czasem nie poczujesz wielkiego WOW od razu i to jest całkowicie normalne. Nie każda aktywność porwie Cię od pierwszej sekundy – czasem trzeba się w coś wkręcić, dać sobie czas na oswojenie się z nowym zajęciem.
Co zrobić, żeby nie porzucić pasji przy pierwszym zniechęceniu?
- Zacznij małymi krokami – nie musisz od razu poświęcać na to godzin dziennie. 15 minut wystarczy, żeby sprawdzić, czy coś Ci się podoba. Po co od razu kupować cały zestaw do malowania, jeśli możesz zacząć od jednego szkicownika i kilku kredek?
- Nie bój się przerw – nie każda pasja jest na całe życie. Możesz coś porzucić na kilka tygodni czy miesięcy i wrócić do tego, gdy znowu poczujesz chęć. Nikt nie będzie sprawdzał Twojej frekwencji w „klubie pasjonatów”.
- Znajdź inspirację – obserwuj ludzi, którzy robią to, co Cię interesuje. Może znajdziesz kogoś, kto sprawi, że pomyślisz: „Też tak chcę!” Nie chodzi o kopiowanie, ale o złapanie nowej energii.
I najważniejsze – nie zniechęcaj się, jeśli nie jesteś w czymś dobra od razu. Nikt nie rodzi się mistrzem w robieniu makramy, pieczeniu chleba czy graniu na ukulele (nawet jeśli na Instagramie wygląda to, jakby wszyscy oprócz Ciebie byli urodzonymi talentami). Pasja ma sprawiać frajdę, a nie wywoływać stres. Daj sobie czas i baw się dobrze.
Czy pasja to konieczność? Refleksja nad presją społeczną
Żyjemy w świecie, w którym produktywność stała się religią. „Nie marnuj czasu!”, „Wykorzystaj każdą chwilę!”, „Zarabiaj na swojej pasji, inaczej szkoda na nią czasu!” – brzmi znajomo?
A teraz szokująca prawda: Nie każdy musi mieć pasję, i to jest absolutnie w porządku.
Nie wszyscy chcą czy potrzebują czegoś, co pochłania ich całkowicie. Niektórzy po prostu lubią robić różne rzeczy dla przyjemności, bez potrzeby nazywania ich pasją. I co w tym złego? Jeśli Twoją największą radością jest oglądanie filmów dokumentalnych o pingwinach – to świetnie! Może nigdy nie napiszesz książki o pingwinach, nie zostaniesz ich ambasadorką ani nie otworzysz lodowego sanktuarium, ale jeśli to sprawia, że się relaksujesz i czujesz dobrze – to wystarczający powód, żeby to robić.
Nie musisz zamieniać każdej pasji w biznes ani robić z niej wielkiej misji. Możesz po prostu lubić coś dla samego lubienia. Możesz grać na gitarze, nie planując koncertów. Możesz rysować, nie myśląc o wystawie. Możesz piec ciasta, nie otwierając cukierni. Twoje zainteresowania nie muszą być „przydatne” – mają być Twoje.
Więc jeśli nadal nie znalazłaś tej jednej, wielkiej, porywającej pasji – nie przejmuj się. Może po prostu lubisz spokojnie żyć i czerpać przyjemność z małych rzeczy. I to jest wystarczająco dobre.
Konkretne kroki na koniec
Możesz mieć ich kilka. Możesz je zmieniać. Możesz przez trzy miesiące fascynować się ceramiką, a potem odkryć, że jednak wolisz piec ciasta. Pasja to nie przysięga małżeńska – nie musisz się jej trzymać do końca życia.
A jeśli nadal Twoją największą miłością są drzemki – to też w porządku. Może po prostu jesteś ekspertką od regeneracji, a to równie ważna umiejętność, zwłaszcza w świecie, który nieustannie każe nam „być w ruchu”.
Najważniejsze to nie dać się presji i czerpać radość z tego, co robisz – bez względu na to, czy jest to bieganie maratonów, szydełkowanie, czy testowanie najlepszych miejsc na drzemkę.
Podsumowując, jeśli chcesz znaleźć swoją pasję:
- Zrób listę rzeczy, które już lubisz robić.
- Wypróbuj coś nowego raz w tygodniu. Możesz odkryć, że coś Cię wciągnie, albo że absolutnie nigdy więcej nie chcesz tego robić – oba scenariusze są OK!
- Porozmawiaj z przyjaciółmi o ich pasjach. Czasem inspiracja przychodzi z zaskakujących miejsc.
- Znajdź ludzi, którzy mają podobne zainteresowania. W grupie łatwiej się motywować i odkrywać nowe rzeczy.
- Nie bój się porzucać hobby, które nie przynosi radości. To nie jest porażka – to naturalna selekcja Twoich zainteresowań.
A teraz… może czas na krótką drzemkę? 😴
A jeśli nadal masz wątpliwości, posłuchaj mojego podcastu „Na drodze do niedoskonałości”, gdzie rozmawiamy o tym, dlaczego warto żyć po swojemu, a nie tak, jak każe nam świat. Kliknij tutaj, żeby sprawdzić najnowszy odcinek!