Czy zdarzyło Ci się kiedyś obudzić i odkryć, że to już teraz? Że owo mistyczne jutro, w którym miałaś ogarnąć swoje życie, nadeszło bez fanfary, konfetti i aniołków wygrywających „We Are the Champions” na trąbkach, a Ty nadal tkwisz po kolana w stosie rzeczy do zrobienia później? Bo przecież zanim się weźmiesz za prawdziwe życie, musisz odpisać na maila, skończyć serial, nauczyć się robić domowe kimchi i dowiedzieć się, czym u diabła jest domowe kimchi.
Później to taki elegancki synonim nigdy, ale przebrany w ciuszki nadziei i dobrej woli. To jak obietnica polityka przed wyborami – brzmi dobrze, ale im dalej w las, tym więcej drzew do ścięcia.
Więc jak przestać odkładać własne życie? Jak wyrwać się z objęć prokrastynacji, która pieści nas szeptem: Masz czas, spokojnie, jutro też jest dzień? Przygotuj się na kilka prawd, które mogą zaboleć, ale ostatecznie pozwolą Ci stanąć twarzą w twarz ze sobą. I nie chodzi tu o selfie.
Twój wewnętrzny leniuszek to niezły bajerant
Mam czas, zrobię to później. Najpierw kawa, potem działanie. Nie chcę zaczynać na pół gwizdka, poczekam, aż poczuję flow.
Brzmi znajomo? Tak, to Twój mózg – największy bajerant wszech czasów. Potrafi tak pięknie przekonać Cię, że lepiej poczekać, że sam by się dostał na studia prawnicze w Harvardzie.
Jest jak kumpela z pracy, która wpada tylko na „5 minut” z jednym pytaniem, a trzy godziny później siedzisz nad jej projektem, a Twoje rzeczy leżą nietknięte. Czasem ma nawet swoją bardziej niepozorną wersję – jeszcze tylko jeden odcinek, jeszcze pięć minut na Instagramie, jeszcze chwila drzemki – a potem nagle dzień się kończy i zostało Ci tylko wyrzuty sumienia oraz (nieuzasadniona) nadzieja, że jutro będzie lepiej.
Co z tym fantem? Przestań ufać swojemu leniuszkowi. Kiedy podsuwa Ci wymówki, zadaj sobie pytanie:
- Czy to naprawdę ma sens, czy po prostu jestem mistrzynią autosabotażu?
- Czy faktycznie odpoczywam, czy po prostu odwlekam niewygodne rzeczy?
- Czy za godzinę będę sobie wdzięczna za to, co właśnie robię?
Spoiler: zazwyczaj odpowiedź na ostatnie pytanie brzmi nie.
Perfekcjonizm to cwana bestia
Twój mózg lubi robić dramat. Jeszcze nie zaczynaj, bo to nie ten dzień. Nie ma sensu pisać pierwszego zdania, jeśli nie masz całej książki w głowie. Bez idealnego planu to nawet nie ruszaj.
To kłamstwo.
Perfekcjonizm to nie dążenie do najlepszej wersji siebie. To elegancko przebrany strach przed porażką, który szeptem przekonuje Cię, że lepiej nic nie robić, niż zrobić i zobaczyć, że mogło być lepiej.
A teraz brutalna prawda: nic nigdy nie będzie idealne. Twój pierwszy szkic? Będzie wyglądał, jakby stworzył go szympans na espresso. Pierwszy trening? Przeżyjesz więcej zadyszki niż satysfakcji. Pierwszy krok w nowym projekcie? Będzie kulawy, ale bez niego nie będzie żadnego kolejnego.
Rozwiązanie?
- Metoda 80/20 – 80% efektów pochodzi z 20% wysiłku. Nie musisz dopieszczać każdego detalu, zacznij od najważniejszego.
- Zasada wystarczająco dobrego działania – lepiej coś zrobić źle niż nie zrobić wcale. Tak, naprawdę.
- Zacznij brzydko – napisz najgorsze zdanie, pobiegaj przez dwie minuty, sklej pierwszą wersję projektu. To, co wydaje się niedoskonałe, często jest lepsze niż „idealne nic”.
Idealny moment? Nie nadejdzie. Jeśli miał nadejść, to już by był.
Co tak naprawdę stoi za prokrastynacją?
Prokrastynacja to nie lenistwo. To mistrzyni kamuflażu, która udaje racjonalne decyzje i rozsądne wybory. W rzeczywistości to połączenie psychologicznych gremlinów, które sabotują każdą próbę działania.
Oto kilku podejrzanych, którzy skutecznie kradną Twój czas:
- Lęk przed porażką – Bo jeśli nie zaczniesz, to nie możesz ponieść klęski, prawda? Sprytne, ale głupie. Zamiast zastanawiać się, co, jeśli mi nie wyjdzie, spróbuj zadać sobie pytanie: co, jeśli jednak się uda?
- Brak jasnych celów – Chcę być bardziej fit albo muszę w końcu nauczyć się angielskiego to nie cel. To mglista chmurka intencji. Bez konkretu nie ma działania.
- Przytłoczenie nadmiarem obowiązków – Jeśli masz do wyboru 50 rzeczy do zrobienia, nie wybierzesz żadnej. Mózg wchodzi w tryb „zawieszenie systemu” i zamiast działać, odpala filmiki z kotami.
- Stres i zmęczenie – Twój organizm nie jest stworzony do produktywności 24/7. Jeśli jesteś wykończona, Twój mózg nie będzie się garnął do podejmowania trudnych decyzji.
Rozwiązanie?
- Zidentyfikuj głównego winowajcę – Jeśli ciągle odkładasz coś na później, zapytaj siebie: Czego się boję? Co mnie blokuje? Odpowiedź często Cię zaskoczy.
- Rozbij zadanie na mikrokroki – Nie „napisz książkę”, tylko „napisz jedno zdanie”. Nie „bądź fit”, tylko „zrób jeden przysiad”.
- Zacznij od czegoś śmiesznie małego – Jeśli coś wydaje się za duże, Twój mózg będzie to ignorował jak niechcianą fakturę. Ale jeśli zaczniesz od kroku, który zajmie Ci mniej niż dwie minuty, nawet on się nabierze.
- Daj sobie trochę luzu – Nie musisz robić wszystkiego perfekcyjnie, ale musisz zrobić cokolwiek.
- Świadomość przyczyny to pierwszy krok do zmiany. A drugim jest… cóż, zrobienie czegoś teraz, zamiast czytać dalej ten artykuł.
Psychologia prokrastynacji – dlaczego nasz mózg nas sabotuje?
Twój mózg nie jest leniwy. Jest po prostu fanem oszczędzania energii. Gdy tylko wyczuje, że czeka go wysiłek, natychmiast podsuwa kuszące alternatywy, takie jak reorganizacja szuflady z przyprawami, analizowanie sensu życia czy nagła potrzeba sprawdzenia, co słychać u twojego byłego na Facebooku.
Badania psychologiczne pokazują, że nasz mózg dąży do natychmiastowej gratyfikacji. Jeśli ma do wyboru przyjemność teraz (oglądanie serialu, przeglądanie TikToka, jedzenie ciastek) i potencjalną nagrodę za kilka miesięcy (ukończony projekt, dobra forma, nowa umiejętność), to zgadnij, co wybierze. Tak, dokładnie.
Według teorii samoregulacji, jeśli cel wydaje się zbyt odległy, mózg traktuje go jak science fiction – miło brzmi, ale nie wymaga natychmiastowej uwagi. To dlatego łatwiej jest podjąć działanie, gdy zadania są konkretne i natychmiast wykonalne. (Więcej o skutecznym wyznaczaniu celów możesz przeczytać Tutaj)
Dodatkowo, w psychologii istnieje pojęcie motywacji unikania – mechanizmu, który każe nam odkładać rzeczy, które mogą prowadzić do dyskomfortu, niepowodzenia lub, co gorsza, poczucia, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. W skrócie: po co się za coś brać, skoro istnieje ryzyko, że nam nie wyjdzie?
Rozwiązanie?
- Zmień perspektywę – zamiast myśleć muszę to skończyć, pomyśl zobaczę, jak daleko mogę dojść w 10 minut.
- Daj mózgowi natychmiastową gratyfikację – ustaw małe nagrody za wykonanie zadań, nawet jeśli to tylko dobra kawa po napisaniu pierwszego akapitu.
- Uczyń działanie oczywiste i łatwe – jeśli chcesz biegać, połóż buty do biegania przy łóżku. Jeśli chcesz pisać, zostaw otwarty dokument. Im mniej wysiłku wymaga start, tym większa szansa, że ruszysz.
- Nie walcz z mózgiem, tylko go przechytrz – jeśli daje ci ochotę na natychmiastową gratyfikację, niech to będzie coś pożytecznego, np. „Zrobię to przez 5 minut i zobaczę, co się stanie”.
Mózg nie jest twoim wrogiem, ale jeśli go nie przechytrzysz, to zawsze wybierze ciastka zamiast działania.
Ćwiczenia mentalne, które pomagają przełamać strach przed porażką
Prokrastynacja to często nie problem braku czasu czy motywacji, tylko czystej, nieprzetrawionej paniki. Bo co, jeśli się nie uda? Co jeśli okaże się, że nie masz wystarczających umiejętności? A co, jeśli twoje ambitne plany skończą jak źle złożony mebel z Ikei – niby coś zrobiłaś, ale efekt jest co najmniej niepokojący?
Mózg ma talent do dramatyzowania. Na szczęście da się go przechytrzyć. Oto kilka technik, które pomogą Ci przestać panikować i zacząć działać:
Metoda Co najgorszego może się stać? – spisz wszystkie katastroficzne scenariusze i sprawdź, czy są równie absurdalne, jak się wydają. Jeśli jednym z nich jest „śmiech całego internetu”, a Twoja praca nie wymaga wystąpień na żywo, to możesz odetchnąć.
Technika i co dalej? – jeśli boisz się porażki, idź myślą do końca. Jeśli popełnisz błąd, co się stanie? Czy jutro świat przestanie istnieć? Czy Twoje życie się zawali? Najprawdopodobniej nie.
Wizualizacja sukcesu – niech Twój mózg zobaczy Cię po drugiej stronie zadania. Jak się czujesz, gdy już skończyłaś? Co się zmieniło? Twój mózg nie lubi zmian, ale jeśli oswoisz go z wizją sukcesu, zacznie współpracować.
Zasada Działaj mimo strachu – większość ludzi czeka, aż strach minie, zanim coś zrobią. Tymczasem strach mija w trakcie działania, nie przed nim. Jeśli masz czekać, aż poczujesz się gotowa, możesz zacząć rozglądać się za wygodnym fotelem, bo zajmie to lata.
Strach nie jest dowodem, że coś Ci się nie uda. Jest dowodem, że robisz coś nowego. I to jest dobra wiadomość.
Zmuś się do 5 minut
Twój mózg jest jak zrzędliwy kot. Jeśli powiesz mu zrób to teraz!, spojrzy na Ciebie z pogardą i pójdzie spać. Ale jeśli powiesz mu „zobaczmy, co się stanie, jeśli zaczniesz na 5 minut”, prawdopodobnie da się skusić.
To dlatego zasada 5 minut działa. Mózg nienawidzi wielkich zobowiązań, ale z czymś małym może się jeszcze pogodzić.
- Ustaw timer na 5 minut – i zacznij pisać, ćwiczyć, sprzątać, cokolwiek. Nie musisz robić tego dłużej, jeśli nie chcesz.
- Jeśli po 5 minutach nadal Ci się nie chce – przestań. Serio. Dostałaś pozwolenie.
- Ale w 90% przypadków zobaczysz, że już się wkręciłaś. Bo największa przeszkoda to nie samo zadanie, tylko zaczęcie.
Najtrudniejsza część biegania to założenie butów. Najtrudniejsza część pisania to napisanie pierwszego zdania. Najtrudniejsza część robienia czegokolwiek to ruszenie z miejsca.
Nie obiecuj sobie, że skończysz. Obiecaj sobie, że zaczniesz.
Później to fatamorgana
Później to jak autobus widmo – niby widnieje w rozkładzie, ale nigdy nie przyjeżdża. To obietnica, którą składasz samej sobie, wiedząc, że prawdopodobnie jej nie dotrzymasz.
Zróbmy mały eksperyment.
- Przypomnij sobie coś, co miałaś zrobić później.
- Sprawdź, kiedy pierwszy raz obiecałaś to sobie.
- Czy później już nie nadeszło?
Więc dlaczego to zadanie wciąż leży i czeka?
Każde „zrobię to później” to okradanie samej siebie z przyszłych sukcesów. Możesz mieć wymarzoną przyszłość, ale nie możesz jej mieć później. Możesz ją mieć tylko teraz.
Następnym razem, gdy przyjdzie myśl Jutro zacznę, zapytaj siebie: A dlaczego nie teraz?
Później to tylko inna nazwa dla nigdy. Masz ochotę na więcej brutalnie szczerych, ale jakże przydatnych treści? Wbij na Los Pisze Bzdury albo obejrzyj mój kanał na YouTube. I nie odkładaj tego na później! 😉